Niebezpieczne place zabaw w Łomży
Metalowe odrapane huśtawki, betonowe siedziska piaskownic, zgrzytające wygięte karuzele. W Łomży jest wiele takich miejsc. Tu bawią się nasze dzieci.
Bezpieczne place zabaw budują tylko spółdzielnie mieszkaniowe. W zasobach komunalnych sprzęty do zabawy pamiętają zapewne czasy dzieciństwa rodziców maluchów, które z nich korzystają.
Ważniejsze chodniki
– Mamy tylko jeden nowoczesny plac zabaw – przyznaje Marek Olbryś, zastępca dyrektora Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, zarządzającego 50 domami, przy których znajduje się ponad 40 placów zabaw. – Jego budowy domagała się wspólnota mieszkaniowa, która ma więcej udziałów niż gmina i dlatego jest w stanie przeforsować każdą decyzję.
– Dobrze, że media podchwyciły ten temat – cieszy się Zbigniew Lipski, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Perspektywa”. – Administratorzy powinni wziąć odpowiedzialność za bezpieczeństwo również bawiących się dzieci. Trzeba dmuchać na zimne, nawet gdy wydaje się, że wszystkie sprzęty są nowe i bezpieczne. Po ostatnich zdarzeniach w kraju, gdy ucierpiały dzieci korzystające z placów zabaw, wprowadziłem dodatkowe kontrole.
W kilkakrotnie większej i dużo starszej Łomżyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej urządzenia wymieniono na 18 placach zabaw, 61 zostaje ze starszymi. Tam, gdzie dzieci rosną, place zmienia się w boiska wielofunkcyjne lub do piłki nożnej – powstało ich 11.
– Najtrudniej jest w centrum miasta – mówi Jerzy Brodziuk, prezes ŁSM. – Tam jest bardzo mało miejsca na rozstawienie urządzeń i wygospodarowanie miejsca dla dzieci.
Bezpieczeństwo dziecka jest dla każdego z dorosłych priorytetem. Dlaczego więc dopuszczalne są sytuacje, gdy maluchy korzystają z zardzewiałej zjeżdżalni i powyginanych drabinek?
Bezpieczeństwo kosztuje. Na mały plac zabaw trzeba wydać 13 tys. zł, na większy nawet 20 tys. zł. Jeden z atrakcyjniejszych kompleksów rekreacyjnych w „Perspektywie” kosztował ok. 100 tys. zł. To potężny wydatek, zwłaszcza dla wspólnot mieszkaniowych, które rocznie gromadzą w ramach funduszu remontowego po kilka tysięcy złotych.
– O bezpieczeństwie myśli się dopiero, gdy jest za późno – kwituje jedna z mieszkanek Łomży.
Gazeta Współczesna